Archiwum wrzesień 2006


wrz 30 2006 laurki
Komentarze: 3
Dostałam kiedyś piękną laurkę. Wiedziałam wprawdzie, że taka nie jestem, ale przez jakiś czas delektowałam się nią, jakby była o mnie. Jak już wpadłam w samouwielbienie, to przyznałam się, że tylko chciałabym być taką, jak napisał to w tej laurce. Każdy lubi komplementy, ja też, a ta laurka była jednym wielkim komplementem. Nawet gdzieś tam w podświadomości łudziłam się pewnie nadzieją, że chociaż z pozoru taka jestem. No, ale cóż, gdybym była, to miałabym szansę, że mateut zechciałby zabrać mnie ze sobą na bezludną wyspę. Jest nawet na dwójce taki program "Bezludna wyspa", gdzie facetka pyta różnych takich, co lub kogo chcieliby zabrać ze sobą na bezludną wyspę. No cóż, rozejrzę się w takim razie za kimś innym, bo co, jak co, ale bezludna wyspa bez Piętaszka byłaby bez sensu.
 
W komentarzach pod poprzednią notką przeczytałam wczoraj wieczorkiem drugą laurkę, taką bardziej chyba pasującą do mnie, niż ta pierwsza. Prawie idealna byłaby, gdyby słowo niemądra zastąpione zostało słowem głupia. I wynik IQ nie ma tu nic do rzeczy, bo wystarczy popatrzeć na Dodę, której IQ wynosi 156, a przecież gołym okiem widać, jaka głupia, prawda? I co z tego, że może spać na zielonych, kiedy nawet studiów żadnych nie skończyła. Bez bicia przyznam się, że moje IQ jest ciut wyższe, niewiele, ale jednak, i nawet sama siebie nazwałam słodką_idiotką, więc każdy widzi, jaka jestem głupia. Całkowicie idealna byłaby ta druga laurka, gdyby w drugim zdaniu zostało pominięte słowo nie, bo taka głupia, jak ja, każdego potrafi nabrać. I takie są fakty.
 
A teraz moje przemyślenia.
 
Mądra - głupia.
Wg mnie, miarą mądrości nie jest ilość ukończonych fakultetów czy uniwerków, tylko zdolność wykorzystywania posiadanej wiedzy w życiu codziennym. Znam jedną taką mądrą Barbi, która ukończyła wprawdzie polonistykę i psychologię, ale już ponad rok nie pracuje i pozostaje na utrzymaniu mamy, bo w tych zawodach rzadko bywa praca. Znam też głupią Jolę, która ukończyła wprawdzie tylko inżynierię środowiska, po której już zupełnie nie ma pracy, ale pracuje w jednym z największych banków i od kasjerki doszła już do stanowiska kierowniczego, co więcej, to zarabia tyle, że jej pensja wystarcza na utrzymanie czteroosobowej rodziny.
 
Faktycznie, od pewnego czasu staram się traktować ludzi przedmiotowo i wykorzystywać ich do swoich celów. Dlaczego? No cóż, jak powszechnie wiadomo, praca zespołowa przynosi lepsze rezultaty, niż praca jednostki. A tak poważniej, to nauczyłam się tego od tej mądrzejszej części ludzkości, czyli od mężczyzn. Nie wiem, czemu, ale tak jakoś jest, że mężczyźni traktują mnie wybitnie przedmiotowo. Kiedyś nawet mój dyrektor nie wytrzymał i powiedział mi, że jak na mnie patrzy, to widzi łóżko. Myślałam, że w necie znajdę kogoś, kto zobaczy we mnie coś więcej, ale skądże, każdy - wcześniej czy później - ale po otrzymaniu mojej fotki, proponuje spotkanie. Na dodatek tłumaczy się, że chce tylko pogadać. Jakby w realu inaczej rozmawiało się, niż w necie. A clou tego mojego wywodu brzmi następująco ... kiedy poznam mężczyznę, któremu ja zdążę pierwsza zaproponować spotkanie w realu, to zakocham się w nim na śmierć i życie. 
 
to_nie_ja : :
wrz 26 2006 zrozumieć siebie
Komentarze: 4
Fakt, coraz częściej nie rozumiem sama siebie. No bo jak mam zrozumieć zupełny brak zainteresowania dalszym studiowaniem. Ale tak właśnie teraz jest. Nie mam zamiaru w tym roku akademickim kontynuować żadnych studiów. Co więcej, to mam również wielką ochotę porzucić pracę, czego zrozumieć już w ogóle nie da się. Nie, nie zrobię tego, mam tylko na to coraz większą ochotę. Rety, ile spraw by to rozwiązało. Nie rozumiem też, czemu nie potrafię zdradzić Marka. Przecież zdradę mam w genach. Po tacie i po mamie, ale również po siostrze powinnam mieć, więc o co chodzi? Nie rozumiem też swojego postępowania z Evanem. Co by nie mówił, to już nie tylko dziewczynę, ale i dziecko ma z inną, więc czemu mi go brakuje? Że nie wspomnę już o najważniejszym mężczyźnie mojego życia ... a najgorsze, że to dopiero szczyt góry lodowej.
 
No to z innej beczki. Zostaliśmy znów sami. Znaczy bez tego trzeciego. I nie wiem już, co robić. W poprzedni poniedziałek Marek odmalował i wytapetował mi mój pokój. Ale wcześniej zadzwonił, żebym przyjechała i wybrała sobie tapetę, bo boi się, że sam nie utrafi w mój gust. Poszłam z Marcinem, wybrałam i kupiłam tapetę, a Marek na mnie, że czemu taka droga, były przecież dużo tańsze. Wyszłam z siebie i stanęłam obok, ale spokojnie powiedziałam, że były też dużo droższe, ale nie wybierałam wg ceny, tylko wg tego, która podoba mi się, bo tak kazał. Przełknął to gładko, ale postanowiłam zemścić się i zapytałam, kiedy weźmie się za swój pokój, bo jest w gorszym stanie, niż był mój. No i w rezultacie już od jakiegoś czasu mamy ciche dni. Nie dość, że na wygnaniu, to jeszcze mam post i w domciu.
 
Chyba też zacznę powoli pakować się, to może mateut zabierze mnie na jedną z tych bezludnych ...
 
to_nie_ja : :
wrz 25 2006 kocham życie, kocham świat, kocham ludzi...
Komentarze: 4
Wczoraj mi wszystko lotto, a dziś cała jestem w skowronkach. Ale po kolei ... a więc tak:
 
Kasia, którą wychwalałam 2 tygodnie temu, w ostatnim tygodniu wzbudziła we mnie mieszane uczucia. Zaczęła przy każdej okazji dotykać wierzchem dłoni mojej twarzy i lekko ją głaskać. Nie wiem, co o tym myśleć, bo jest to wyraźna pieszczota, więc tymczasowo zaczęłam jej unikać.
 
W piątek dał głos ktoś, kto zowie mnie aluśka. Powinnam być dumna ... ale - jak powszechnie wiadomo - nigdy nie robię tego, co powinnam, więc ... nawet nie dał mi czasu na jakiekolwiek tłumaczenia. Całował tak, jakby 100 lat kobiety nie miał i powiedział, że o niczym nie chce słuchać, więc zamilkłam.
 
Ktoś, o kim pisałam, że pożądam go każdą komórką swojego ciała, przysłał mi w sobotę swoje extremalne zdjęcie. Jest na nim z żoną. I - jak na razie - czar prysł.
 
3 tygodnie temu tata obiecał dzieciom przyjazd na wczorajszą niedzielę i co najmniej jedną rozmowę komórkową wcześniej. Mało mi serce nie pękło, jak dzieciaczki bardzo oczekiwały na to wszystko. Nawet wyprosiły ciasteczka z czekoladą, żeby miały czym tatę poczęstować. I naprawdę nie wiem, czy to tylko ja jestem taka ułomna, ale naprawdę już nie wiem, jak mam tego tatę przed nimi tłumaczyć. No bo, że nie przyjechał, to chyba jasne, prawda?
 
I w takim nastroju siadłam do komputera, więc nic dziwnego, że zamiast coś napisać, poleciałam textem ku pamięci, czyli archiwalnym.
 
Za to dzisiaj ... ale najpierw 2 zdania historii:
 
7 dni temu, czyli we wtorek, przyjechał do mnie KTOŚ ze Szkocji. Z miejsca wzięłam w pracy wolne do odwołania i przyjechałam.
 
I właśnie dziś rano, będąc w nastroju odpowiednim do perypetii opisanych na początku, powiedziałam MU o tych 640 bezludnych wyspach Szkocji, na co usłyszałam, że w Szkocji brakuje takich ludzi, którzy zechcieliby zagospodarować niektóre z nich, ale ci, którzy zdecydują się na osiedlenie na jakiejś, dostają od rządu wszelką pomoc w doprowadzeniu jej do cywilizacyjnych warunków. Jasne, że na taką wiadomość odżyłam zupełnie. Tym bardziej, że ON dodał coś w tym stylu: "wiesz, za tobą ludzie ciągną, masz po prostu szczęśliwą rękę, więc nie powinnaś namyślać się, jeżeli faktycznie marzysz o bezludnej wyspie, bo będziesz na niej panią". No cóż, niezupełnie to jest to, o co mi chodziło, ale - jak mówią - lepszy rydz, niż nic. Zresztą na osłodę dostałam od NIEGO jeszcze komórkę Sony Ericsson zakupioną w Szkocji, wypasioną do granic możliwości, na której nawet od razu nauczył mnie komponowania różnych melodii w różnych stylach, fotografowania i innych różnych takich, oraz 1.000 złociszy polskich, które mu pozostały i których nie zdąży wydać, bo jutro, czyli we wtorek raniutko wyjeżdża.
 
I w tej sytuacji z pełną odpowiedzialnością za swoje słowa oświadczam, że powiedzenie "uśmiechnij się, jutro będzie lepiej" ma swój głęboki sens, niezależnie od tego, czy to się komu podoba, czy nie ...
 
to_nie_ja : :
wrz 24 2006 archiwum
Komentarze: 3
Szkoda, ze juz nie masz gg... i szkoda, ze wczesniej mnie o tym nie uprzedzilas - wtedy napisalbym na maila...
A odnosnie czatu i forum... Wydaje mi sie, ze on dobrze wie z kim rozmawia. Wczoraj tez pisal to pod konkretna osobe - tak mi sie wydaje przynajmniej.
W ogole to nie do konca rozumiem co chcesz przez to osiagnac... tzn zagladajac na tamten czat i forum...
Jeszcze niedawno chcialas sie od wszystkiego odciac, a tymczasem sama gonisz za przeszloscia...
 
pozdrawiam goraco
 
 
 
Witaj ...

gg mam, tylko zamknęłam go, jak skończyłam z Tobą rozmawiać, mam po prostu jeszcze trochę pracy i robię wszystko, żeby nikt mi nie przeszkadzał. dzieciaki już odwiezione, ja po obiedzie, więc za moment, po sprawdzeniu wszystkich skrzynek mailowych włączę gg ponownie i zapraszam, jak znajdziesz dla mnie trochę czasu. pamiętaj, że jestem niewidoczna, więc odezwij się, jak bedziesz chciał ze mna porozmawiać.

chętnie z Tobą porozmawiam, bo powiem Ci szczerze, że jestem totalnie załamana po wczorajszej rozmowie z Bartkiem. w ogóle, to skończyliśmy rozmawiać dopiero o 5 rano, nie mogłam jeszcze usnąć przez półtorej godziny, tak mnie dobił ostatecznie. już nie chodzi mi o nic innego, jak o to, że on w ogóle nie ma zamiaru skończyć z kłamstwem, chociaż niby to deklaruje. tyle kitu mi nawciskał, że głowa mała. nie mam cały czas pewności, że wie, z kim rozmawia, przecież gdyby tak było, nie wprowadzałby nowych kłamstw.

wiesz, kiedyś powiedział mi, żebym nie pisała na jego maila na wp, bo ma pocztę zablokowaną i nic tam nie wchodzi. podał nowego maila, ale jak pisałam, outlook zaadresował na wp i Bartek odebrał. nawet bym nie wiedziała, ale sam powiedział po kilku dniach, żebym na wp już nie pisała, bo zapomniał hasła i nie będzie mógł odebrać.

wczoraj w końcu sam się skusił i przysłał mi swoją fotkę właśnie z wp, z tej samej nazwy, czyli działa, a wielokrotnie uprzedzał, żeby tam nie pisać, nawet nie tak dawno.

nie rozumiesz pewnie w czym rzecz. otóż, jak wyszła ta sprawa z majką, to dał mi hasło dostępu do swojej poczty, żebym kontrolowała, kto do niego pisze. już nie napiszę Ci, jak się poczułam, bo pewnie sam wiesz, ale przełknęłam i tą zniewagę. w imię miłości. cały czas miałam nadzieję, że wszystko uda się naprawić.

teraz to już nie wiem, jak to rozumieć? miał specjalny nr gg tylko dla mnie, specjalną pocztę tylko dla mnie, specjalnego bloga tylko dla mnie, po co? co ukrywa na innych? mi wciska, że ma tylko te dla mnie, innych nie ma, a okazuje się, że a i owszem.

jak wróciłam wkurzyłam się na niego, bo napisałam mu, że będę na gg, maila odebrał, wszedł na gg, zobaczył, że mnie nie ma i przeszedł na inny nr.  jak się wytłumaczył, rozmawiał z mileną o mnie. ja się spóźniłam, bo spóźnił się pociąg. czekałam na niego na gg, ale go nie było. w końcu zostawiłam mu wiadomość i poszłam spać.

wiem jedno:

muszę się z tego wycofać, bo jeszcze Pan Bóg mi rozum odbierze. jak ktoś źle korzysta z otrzymanego daru, to czasami Pan Bóg mu go odbiera. ja teraz całą moją inteligencję zużywam na wymyślanie bajek, więc jak mi Pan Bóg rozumu nie odbierze, to istnieje niebezpieczeństwo, że stanę się mitomanką.

nie przejmuj się tym, co czytałeś na forum i słyszałeś na czacie, to wszystko bajki dla niego, bo jednak sama specjalnie czasami wysyłam mu sygnały, że to ja, a potem zaciemniam wszystko. w końcu on też bawił się mną, jak kotek myszką. i robi zresztą to nadal. wczoraj dałam mu nieźle popalić, ale on mnie załamał już ostatecznie.

pamiętasz, jak chciał odejść spać. później powiedział mi, że jest bardzo śpiący, bo biegł 16 km na piechotkę. nad ranem zapomniał o tym i jak powiedziałam, że idę spać, powiedział, że on nie może. pytam czemu, a on bezczelnie, że czeka na lubą. myślałam, że orła wywinę.

a wiesz, czemu to? wcześniej zaczął normalnie mnie podrywać. mnie, jako alexandrę. taki stęskniony za alicją.

nie jestem o niego zazdrosna. to moja forma podrywania go. chciałam sprawdzić, czy faktycznie dla niego inne dziewczyny są bezpłciowymi stworami, jak mówi.

nie wiem, czemu, ale na tym czacie mam powodzenie, pewnie dzięki temu nickowi, niektórzy nawet mi to mówią, że moje odpowiedzi na ogóle sugerują zupełnie co innego, niż nick. jego też to wzięło od pierwszego dnia, jak tam się pojawiłam. zaczęłam więc "okazywać" mu swoje względy. jak szaleć, to na całego.
 
wiem jedno.
 
pewnie jeszcze nie raz łza zalśni w moim oku, jak o nim wspomnę, ale powrotu już nie ma, nigdy i za żadną cenę.
 
a wiesz, czemu?
 
wiem już o nim wszystko i to więcej, niż ktokolwiek, łącznie z nim samym.
 
całą winę przerzucił na mnie, nie mówi, że to on zawinił, mnie wini. co innego mówił mi w cztery oczy, co innego mówi innym. jest dwulicowy.
 
nie napiszę już więcej, bo i tak już chyba Cię znudziłam. ale chętnie porozmawiam z Tobą o tym na gg, jak będziesz chciał i do mnie klikniesz.
 
i najważniejsze.
 
faktycznie chciałam się odciąć, ale okropnie cierpiałam i cały czas miałam wątpliwości, czy jednak moją decyzją go nie krzywdzę.
 
teraz już wiem, nie krzywdzę go, to on by mnie skrzywdził, gdybym to dalej ciągnęła.
 
jest jeszcze parę rzeczy, które chciałabym z nim wyjaśnić, ale teraz nie jestem w stanie powiedzieć, czy jeszcze kiedykolwiek tam wejdę, a jeżeli wejdę, to raczej nie sama. najchętniej z Tobą, ale nie wiem, czy mogę Cię o tą przysługę jeszcze prosić.
całuję ...
to_nie_ja : :
wrz 17 2006 następny rok
Komentarze: 1
Już 2 razy miałam pogrom w komputerze, więc co ważniejsze rzeczy staram się zamieszczać dodatkowo gdzieś w internecie. I oto jedna z nich ...
 
Zawsze bylas piekna, wiec te zdiecia mnie nie zdziwily.
Mozesz mi cos powiedziec szczerze? Czytajac bloga i konfrontujac jego tresc z tym co napisalas wczoraj, zastanawiam sie, czy Ty w ogole wiesz co bedziesz tak na prawde robic w ciagu nastepnego roku :) Nie jestem w stanie stwierdzic ze Twoj facet jest tak na prawde Twoim facetem czy tylko "towarzyszem" na czas blizej nieokreslony. Fakt, nie po drodze Nam teraz, ale to nie znaczy ze tak bedzie do konca swiata...
Ja moze i jestem beznadziejnie uparty, ale nie jestem z tych co sie poddaja jak im cos sie nie udaje nawet calymi latami, szczegolnie jesli chodzi o Ciebie ;)
Caluje mocno.
PS: To jak z tymi bieszczadami, zostajesz czy wyjezdzasz?
 
Rety ... i co ja na to mogę odpowiedzieć? Mam dylemat, bo czyta tego bloga. Ale i tak jest kochany. I uparty, jak Marek. Kiedy czytam coś w tym stylu, to mam ochotę poddać się sklonowaniu. I to co najmniej kilkunastokrotnemu. Pisałam już kiedyś i jest to fakt niezaprzeczalny, że kocham wszystkich facetów i najchętniej byłabym z każdym z nich. Potem poznałam jednego i zapragnęłam być tylko z nim. Ale znów wróciłam do punktu wyjścia ... i mam kolejny dylemat. Bo na poligamistkę nie nadaję się zupełnie. A tylko coś w tym stylu - jeżeli wykluczyć klonowanie - mogło by w obecnej sytuacji zaspokoić moje pragnienia. I pewnie dlatego na świecie istnieje taka miłość, która łączy zakochanych w pary. Ech ...
popłakałam sobie dzisiaj oglądając nagrany kiedyś już program "Rozmowy w toku". Był o tym, po co różni ludzie decydują się na dziecko. Pierwsze małżeństwo myślało, że w ten sposób pozbędą się wścibskiej teściowej. Nie pozbyli się. Po 12 latach ich małżeństwa doprowadziła do tego, że są w trakcie rozwodu. Psycholog stwierdziła, że nie dała im żadnej szansy na wspólne życie. Jak klin zawsze wchodziła między nich. I ciągle wydaje się jej, że działa w imię dobra córki. Z mojego doświadczenia, gdybym jednak miała inny charakter, to mordowałabym bez skrupułów każdą, która wścibia swojego nosa między dwoje ludzi. Niezależnie od intencji, jakie nią kierują.  
A tak w ogóle, to późno już i nie bardzo chce mi się o wszystkim tu pisać. W każdym bądź razie fajnie jest. Mam pracę, w której robię to, co lubię i jeszcze mi za to płacą. Współpracowników i szefów mam superanckich, więc żyć, nie umierać. Na dodatek chyba niedługo spełni się moje największe marzenie ... sex z kimś, kogo pożądam każdą komórką swojego ciała. I nawet zaczynam już śnić o nim. I mam nadzieję, że tym razem nic nie stanie już nam na drodze. Pierwsze nasze spotkanie prawdopodobnie za 2 tygodnie. A po nim choćby potop ...
 
to_nie_ja : :