Archiwum maj 2006


maj 28 2006 i znów ...
Komentarze: 4
Czuję się tak, jakbym była zakochana. Nie, nie jestem zakochana. Tylko czuję się tak, jakbym była. Dokładnie tak czułam się, jak byłam zakochana.
 
I znowu znikam ... będę około końca czerwca.
 
Do miłego ...
to_nie_ja : :
maj 27 2006 Marek
Komentarze: 3
Pokpiwa sobie ze mnie, że Bóg wiedział, co robi, dając mi pieniądze, bo mnie, to ani żywić, ani ubierać żaden facet by nie podjął się, a tym bardziej spełniać moje życzenia. Qrcze ... zupełnie, jakby coś z tych rzeczy robił. A przecież nawet, jak byliśmy w anglojęzycznym kraju, to musiałam udowodnić, że nie jestem taka głupia, na jaką wyglądam i z zerową niemal znajomością języka sama sobie i za swoje pieniążki kupiłam oryginalne opium. Po prostu wiem, że jak chce się coś kupić, to i język niepotrzebny, wystarczy pokazać pieniążki, a sprzedawca zrobi wszystko, co można i czego nie można, żeby je zostawić właśnie u niego. Marek nie poszedł ze mną, bo mu nie wypada, żebym przy nim kupowała coś sobie sama a sam nie wyda tyla grosza, jak mówi, na coś, co można kupić taniej. Bo dla niego perfum, to perfum, jakość zapachu nie ma znaczenia, byle pachniał. W takich chwilach przypomina mi się rada pewnej polskiej aktorki, jak pozbyć się natrętnego wielbiciela. Cytuję ...
 
"Metoda stuprocentowo skuteczna: najpierw twardo żądać spełnienia najbardziej szalonych kaprysów i na końcu powiedzieć: jaki ty jesteś zabawny. Nic tak nie boli mężczyzny, jak odarcie go z roli macho. Czy macho może być zabawny?"
 
W stosunku do Marka byłoby niemożliwością wypróbowanie tej metody. Uciekł by natychmiast po usłyszeniu pierwszego kaprysu, nawet zupełnie nie szalonego. Chyba, że byłby to sex. Ten kaprys spełnia zawsze i z wielką ochotą. Jak choćby dzisiaj. Od rana bolała mnie głowa, a ponieważ do robaczków przyszła koleżanka i zabrała je do siebie, więc powiedziałam Markowi, że skoro chata wolna, to może pokochamy się, bo podobno sex pomaga na ból głowy. I faktycznie pomógł, ból znikł, jak ręką odjął, czym Marka wprawiłam w zdumienie. Powiedział, że damska część społeczeństwa raczej unika sexu, jak boli je głowa. No to ja zdumiałam się jeszcze bardziej i stwierdziłam, że bardziej wygląda mi to na wymówkę, bo powszechnie wiadomo, że przyjemności zabijają wszelki ból, nie tylko głowy. Tak samo twierdzą wszystkie moje przyjaciółki.
 
Jestem jeszcze tylko jutro. W poniedziałek odlot.
to_nie_ja : :
maj 26 2006 uczucia
Komentarze: 2
Ten ktoś z przed lat
nie zapuka do mych drzwi
ja o nim też zapominam już
nie można wciąż marzeniami tylko żyć
i czekać tak dzień po dniu
i chociaż wiem, jak smakują łzy
dziś nie żal mi przeżytych dni
przy Tobie śniłam swoje sny ...
 
Jestem stała w uczuciach, niestety. I dlatego właśnie tak trudno pogodzić mi się z faktem, że najstarszego chłopca nie ma już z nami. Po prostu brakuje mi go. I to identycznie, jak brakowało mi Marka, kiedy odszedł. Mimo, że odszedł na moje życzenie. W ogóle, to po dzisiejszy dzień brakuje mi każdego, kto odszedł ode mnie. W równym stopniu tego, który powiedział mi, że czuje już do mnie tylko obrzydzenie, jak i tego, który złośliwie radził mi leczyć się u psychiatry. Że nie wspomnę już innych. Bo byli i tacy, z którymi rozstałam się w milczeniu, jak i tacy, z którymi rozstałam się niemal po przyjacielsku. Tylko jeden zażądał, żebym wykasowała wszelkie ślady po nim. I ten właśnie zostawił najtrwalszy ślad w moim sercu. Wiem, jestem zbyt sentymentalna, niemniej jednak lubię tą swoją cechę i z wielkim upodobaniem zbieram i przechowuję wszelkie pamiątki przypominające mi wszystkie ważne chwile i przeżycia, i to zarówno te dobre, jak i te złe. I bilans wcale nie jest na zero. Tych dobrych i pięknych jest zdecydowanie więcej. Pisałam już o Michale. Na wszelki wypadek wgrałam sobie w kompa komplet jego fotek, co sprawia, że za sprawą wygaszacza ekranu, co jakiś czas pojawia się on na moim pulpicie i wtedy wpatruję się w niego, jak urzeczona. A to dlatego, że szalenie przypomina mi kogoś, kogo powinnam zapomnieć. Znak jakiś z nieba, czy przypadek? Wprawdzie nie jest tak piękny, ani tak delikatny, jak jego pierwowzór, jednak zewnętrznie ... mógłby być jego sobowtórem. Wewnętrznie zresztą też. I dlatego postanowiłam, że już nigdy nie pozwolę żadnemu mężczyźnie odejść ode mnie.
to_nie_ja : :
maj 25 2006 artystyczny związek
Komentarze: 4
Po raz pierwszy od powrotu znalazłam dziś trochę czasu i chęci, żeby obejrzeć Rozmowy w toku na tvn-ie. Warto było. Okazało się bowiem, że w zwykłych związkach, to kobiety były motorem i pierwsze zaczęły mówić o małżeństwie i zmusiły wręcz partnera do oświadczyn. Ale trafiła się też jedna para, w której mężczyzna był artystą i to właśnie on dał znak do zawarcia małżeństwa. Ona czuła, że on jest daleki, nieosiagalny, więc nigdy nawet nie myślała o ślubie. I mimo, że ciągle kłócili się i kłócą się nadal, to jednak żyją w szczęśliwym związku. I ten fakt dał mi wiele do myślenia. Ale nie tylko ten. Również wypowiedź psychologa, który stwierdził, że zawsze szczęśliwe są te związki, które powstały wskutek wytrwałości partnera. No bo w końcu taki właśnie jest mój związek z Markiem.
 
Po programie zwinęłam robaczki i zabrałam do McDonalda. To taka odskocznia od moich wyrzutów sumienia związanych z najstarszym chłopakiem. W sumie, to drugi już dzień każdą wolną chwilę poświęcamy z Markiem na dyskusje na ten temat. I mimo, że kończą się one zawsze stwierdzeniem potwierdzającym słuszność podjętej decyzji, to jednak ...
to_nie_ja : :
maj 24 2006 luz
Komentarze: 1
No i po kłopocie. Teoretycznie. Bo w praktyce ... cóż, mam wyrzuty sumienia. I wtedy przypominam sobie, jak wystartował do mnie z krzesłem. Teoretycznie powinnam uciec lub wezwać pomoc. Ale to nie ja. Ja po prostu ruszyłam do niego z głośnym "z krzesłem na mnie?" Zmieszany postawił krzesło i próbował tłumaczyć, że nie miał zamiaru mnie atakować tylko postraszyć, żebym wyszła z jego pokoju.
Wstaliśmy wcześniej, niż zwykle i do szpitala pojechaliśmy autobusem. Cały czas zachowywał się tak, jakby wkrótce miał wrócić z powrotem do naszego domciu. Na wszystkie jego pytanka odpowiadałam niezmiennie "nie wiem" lub milczałam. Kiedy doktor wziął mnie do gabinetu, bez skrępowania powiedziałam, że zależy mi na tym, żeby już do mnie nie wracał, tylko w szpitalu przeczekał czas do rozstrzygnięcia sprawy przez sąd. A ponieważ agresja chłopaka pogłębiła się, więc dr powiedział, że może przetrzymać go 2 miesiące. Zrobię wszystko, co się da i nawet to, czego się nie da, żeby w tym czasie zapadł jakiś wyrok w naszej sprawie. I to niezależnie od tego, jaki. Marek obiecał pomoc.
to_nie_ja : :