Komentarze: 0
Pracowałam wówczas, jako wolontariuszka w sekcji "Sekty i Nowe Ruchy Religijne przy Poradni Rodzinnej, która działała przy jednym z Kościołów Katolickich gdzieś w Polsce. Pewnego wieczoru przyszedł do mnie Jacek z Kaśką, która zwróciła się do niego po pomoc. Kaśkę znałam już trochę, ona mnie zresztą też, ale nie wiedziała, że tam właśnie pracuję, więc nie przyszła do mnie bezpośrednio. Kaśka, to dziewczyna, która zna chyba wszystkich a to dlatego, że bez skrępowania potrafi podejść do każdego i zagadać. Zobaczyła kiedyś na spotkaniu Odnowy w Duchu Świętym chłopaka, którego nie znała, więc podeszła do niego z propozycją poznania się. No i od słowa do słowa dowiedziała się, że właśnie opuścił pewną sektę a ponieważ ma wielkie potrzeby duchowe, więc zajrzał do Kościoła Katolickiego i niechcący trafił prosto na spotkanie grupy modlitewnej. Kaśka nie bardzo potrafiła odpowiadać na jego pytania, więc zapytała Jacka, czy zna kogoś odpowiedniego, ale świeckiego, bo z księżmi Rafał nie chciał rozmawiać. Przyznam szczerze, że nie chciałam z nim rozmawiać, czułam jakieś opory i skierowałam Jacka do Andrzeja. Na drugi dzień Jacek przyszedł z wiadomością, że Andrzej nie przyjął sprawy, bo wyjeżdża w delegację i w tej sytuacji Jacek zaczął nalegać, żebym ja zajęła się tym. Nie było wyjścia, więc na początek zaprosiłam ich wszystkich do mnie do domciu.
Czemu tak dokładnie to wszystko opisuję?
Bo później, po całej aferze okazało się, że Jacek w ogóle nie był u Andrzeja. A ponieważ do tej pory uważałam Jacka za swojego przyjaciela, bo wielokrotnie sam tak określał się, więc wpłynęło to na ochłodzenie najpierw a potem nawet na zerwanie naszej przyjaźni. Ale po kolei ...
Rafał był dziwny. I to nawet nie dlatego, że pochodził z biednej, na dodatek pijackiej rodziny. Główną przyczyną była jego orientacja sexualna, o której powiedział mi nawet dość szybko, bo po około dwu tygodniowej znajomości. Bał się odrzucenia. Powiedziałam mu, że dopóki nie będzie mnie namawiał do zmiany mojej orientacji hetero na jego orientację homo, to nie widzę powodu, dla którego miałabym zakończyć naszą znajomość. I wtedy wyluzował i okazało się, że jest całkiem normalnym facetem, z którym na dodatek przysłowiowe konie można kraść. Słowem zaprzyjaźniliśmy się. Jeździł ze mną na wszystkie zjazdy, szkolenia, udało mi się nawet zainteresować go na tyle kursem Filipa, że wziął w nim udział. W rezultacie po trzech miesiącach doprowadziłam do jego rozmów z księdzem i z psychologiem, co zaowocowało jego pełnym wejściem do Kościoła.
Sukces?
Tak wydawało się. Ale na jego miejsce przyszła Ulka. Akurat trafiła na mój dyżur, na dodatek z podobnym problemem. Znaczy jakiś czas wcześniej opuściła sektę. Ale do mnie przyszła z pewną prośbą. Właśnie uczyła się w klasie maturalnej i planowała studia na resocjalizacji i dziennikarstwie, w związku z czym chciałaby trochę u nas popracować, żeby mieć jakąś tam praktykę i lepszy start. Pod jednym wszelako warunkiem. Że nikt i nigdy nie będzie przy niej mówił o Kościele Katolickim. Powiedziałam więc, że nie ma problemu, ale szkoda, bo właśnie jadę na zjazd, na który przyjeżdżają tacy ludzie, jak ja i przywożą ze sobą różnych innych ludzi, którzy opuścili różne sekty, więc miałaby na żywo interesujący ją materiał. Ale zjazd odbywa się w pewnym zakonie, więc nie namawiam. No i padła. Sama prosiła, żebym ją zabrała. Pierwszego dnia wychodziła na korytarz na czas modlitwy, ale już drugiego dnia sama złożyła swoje świadectwo wyjścia z sekty a po trzecim dniu wracałam już z adeptką wiary katolickiej. Zaprzyjaźniłyśmy się i pomału pomagałam jej w pełnym wejściu do Kościoła.
I zaczął się sajgon.
Rafał zaczął robić mi dosłowne sceny zazdrości. Na co dzień dosłownie śledził mnie. Nawet nie mogłam iść na Mszę Świętą, bo był w każdym Kościele, do którego poszłam. Próbował mi wmówić, że zakochałam się w Ulce i żądał, żebym zerwała znajomość z nią. Posunął się do tego, że Ulce powiedział, że jestem lesbijką a Marek gejem i tylko dla zmyłki mieszkamy ze sobą, więc żeby uważała, bo grozi jej niebezpieczeństwo z mojej strony.
Nie powiem, że stchórzyłam ani że bałam się czegokolwiek. Po prostu po mału zaczynało to być na tyle niesmaczne, że zaczęłam unikać kontaktu z tym człowiekiem. W rezultacie przestałam nawet chodzić do Kościoła. Ulkę dalej poprowadził Darek, bo zrezygnowałam również z pracy. W niedługim czasie zmieniliśmy nawet na jakiś czas miejsce zamieszkania.
Adela kiedyś powiedziała mi, że nie rozumie mnie, bo to przecież tylko słowa. Ulka jej o wszystkim opowiedziała. Nie wiem, ilu jeszcze ludziom opowiedziała. Nie wiem też ilu ludziom Rafał i co nagadał. I szczerze mówiąc nie interesuje mnie to. Ja po prostu zmieniłam towarzystwo. Z moich obecnych przyjaciół nikt nie zna ani Rafała ani Ulki. Poprzedni moi przyjaciele byli poznani przeze mnie na Odnowie w Duchu Świętym. Już tam nie chodzę. Wspomnienia mam miłe, bo wszyscy mówiliśmy sobie po imieniu niezależnie od wieku i wykształcenia. Pozostało mi z tamtego okresu kilka przyjaźni, ale są to wyłącznie ludzie dużo starsi ode mnie, do których chyba te głupoty nie dotarły. Pozostał mi też uraz do gejów, których trzymam na dystans. No i wyjątkowa ostrożność w stosunku do każdego przedstawiciela męskiej części społeczeństwa.
Rafała od tego czasu widziałam dopiero po raz drugi i po raz drugi odwróciłam od niego głowę. Eeech ... i pomysleć, że na początku naszej znajomości mówiłam do niego per pan. Teraz nie tylko patrzeć ... ja nawet myśleć o nim nie potrafię.
A o torebkach napiszę jutro.