Pokpiwa sobie ze mnie, że Bóg wiedział, co robi, dając mi pieniądze, bo mnie, to ani żywić, ani ubierać żaden facet by nie podjął się, a tym bardziej spełniać moje życzenia. Qrcze ... zupełnie, jakby coś z tych rzeczy robił. A przecież nawet, jak byliśmy w anglojęzycznym kraju, to musiałam udowodnić, że nie jestem taka głupia, na jaką wyglądam i z zerową niemal znajomością języka sama sobie i za swoje pieniążki kupiłam oryginalne opium. Po prostu wiem, że jak chce się coś kupić, to i język niepotrzebny, wystarczy pokazać pieniążki, a sprzedawca zrobi wszystko, co można i czego nie można, żeby je zostawić właśnie u niego. Marek nie poszedł ze mną, bo mu nie wypada, żebym przy nim kupowała coś sobie sama a sam nie wyda tyla grosza, jak mówi, na coś, co można kupić taniej. Bo dla niego perfum, to perfum, jakość zapachu nie ma znaczenia, byle pachniał. W takich chwilach przypomina mi się rada pewnej polskiej aktorki, jak pozbyć się natrętnego wielbiciela. Cytuję ...
"Metoda stuprocentowo skuteczna: najpierw twardo żądać spełnienia najbardziej szalonych kaprysów i na końcu powiedzieć: jaki ty jesteś zabawny. Nic tak nie boli mężczyzny, jak odarcie go z roli macho. Czy macho może być zabawny?"
W stosunku do Marka byłoby niemożliwością wypróbowanie tej metody. Uciekł by natychmiast po usłyszeniu pierwszego kaprysu, nawet zupełnie nie szalonego. Chyba, że byłby to sex. Ten kaprys spełnia zawsze i z wielką ochotą. Jak choćby dzisiaj. Od rana bolała mnie głowa, a ponieważ do robaczków przyszła koleżanka i zabrała je do siebie, więc powiedziałam Markowi, że skoro chata wolna, to może pokochamy się, bo podobno sex pomaga na ból głowy. I faktycznie pomógł, ból znikł, jak ręką odjął, czym Marka wprawiłam w zdumienie. Powiedział, że damska część społeczeństwa raczej unika sexu, jak boli je głowa. No to ja zdumiałam się jeszcze bardziej i stwierdziłam, że bardziej wygląda mi to na wymówkę, bo powszechnie wiadomo, że przyjemności zabijają wszelki ból, nie tylko głowy. Tak samo twierdzą wszystkie moje przyjaciółki.
Jestem jeszcze tylko jutro. W poniedziałek odlot.