Komentarze: 2
Wniosek zaniósł Marek. Zawsze to mężczyzna i łatwiej mu dogadać się z kobietą, niż mi. Rozważaliśmy to, co napisała w komentarzu calaja, ale wyszło nam, że tak, czy siak, to z powrotem już go do nas nie przyjmiemy. Nawet, jeżeli będziemy musieli użyć drasnycznych środków. Poza tym na sprawie w sierpniu sąd na pewno orzeknie zabranie go od nas i będziemy musieli jedynie poczekać na miejsce w domu dziecka, żeby go odwieźć. I na ten właśnie czas trzeba go gdzieś umieścić.
Sama też mam nadzieję, że robaczki jednak sąd pozostawi przy nas a jeżeli nie, to poprosimy o możliwość odwiedzania ich, pisania i dzwonienia do nich a także zabierania ich na święta, wakacje i ferie do nas do domciu.
Cała trójka była w tej patologicznej pijackiej rodzinie, gdzie panowała przemoc i oboje rodziców a także dziadek i babcia byli alkoholikami. Najstarszy chłopak najwięcej z tego doświadczył i najwięcej sytuacji był świadkiem, więc teraz powiela to, czego nauczył się w domu rodzinnym. Skoro my nie kłócimy się i nie wywołujemy awantur, to on to czyni, bo do tego przywykł. Rozumiem to wszystko, ale to nie znaczy, że godzę się na to, bo ma to być dla niego wzorowa rodzina a nie on ma nas uczyć, jak mamy zachowywać się. Zresztą na pocieszenie wiem, że nawet, jak wszystkie dzieci zabiorą od nas, to i tak dobrze, że mogły u nas być i zobaczyć, że są również inne rodziny, niż ich własna. Że, jak ludzie nie kłócą się i nie piją wódki, to żyją w większym szczęściu. I że bicie nie oznacza kochania. Bo na początku Zuzka pytała mnie, czemu Marek mnie nie bije. A jak w szkole pobił ją kolega z klasy, to zrozumiała z tego, że zakochał się w niej, bo tata też bił mamę i mówił, że dlatego ją bije, bo ją kocha.
Zaczęłam pisać pamiętnik z awantur urządzanych przez najstarszego chłopaka ...