Komentarze: 2
Mówią, że tylko krowa nie zmienia poglądów. No więc krową nie jestem, to pewne, bo poglądy zmieniam bardzo często chyba, a w każdym bądź razie zawsze, ilekroć zobaczę, że nie miałam racji. Dla kontrastu niezmienna jestem w swoich uczuciach. I tak, jak kocham te dzieciaki i do końca życia będę już o nich mówiła, że to moje dzieci, nie zwracając zupełnie uwagi na zło, jakiego doznałam od najstarszego chłopaka, tak samo kocham tego, którego pokochałam, jako pierwszego prawdziwą miłością. Qrcze, nawet wiersz, który ostanio dostałam, przy wierszach, które mam w sercu, wygląda żałośnie pomimo, że napisany został specjalnie dla mnie. Więc postanowiłam - i to pewnie nie po raz pierwszy już - że nic nie będę zmieniać w swoim życiu. Jest, jak jest i niech tak pozostanie, bo mogłoby być jeszcze gorzej. A przykładem na to jest moja przyjaciółka, Ewelina. Okazało się, że nie pogniewała się na mnie za to, że nie pożyczyłam jej pieniędzy i przyszła pogadać. Niewiele brakowało, żebym glebnęła. Byłam pewna, że rozpacza po Bartku. Nic bardziej złudnego. Ma już następnego. Na dodatek próbowała porównać się do mnie. Czemu? Bo jej nowy facet jest duuużo starszy od niej. Jest z nim, bo jest bogaty. Tak mi powiedziała. Wyjaśniłam jej po raz enty, że ja z Markiem nie dlatego jestem, że jest bogaty, tylko dlatego, że żaden inny mnie nie chce. Powiedziała "terefere, mam już swoje doświadczenia i wiem, że młody, nie dość, że biedny, to jeszcze ma wymagania a ten rozpieszcza mnie do granic możliwości". Prawdę mówiąc, to powinnam pogniewać się na nią na zawsze i chyba jeszcze pokłócić, ale ja nigdy nie robię tego, co powinnam i dlatego mam takie życie, jakie mam. W każdym bądź razie niezależnie od tego, czy kto mi wierzy, czy nie, to wolę być z kimś tylko dlatego, żeby nie być samą, niż dla pieniędzy. I dlatego napisałam, że jest, jak jest i niech tak pozostanie, bo mogłoby być jeszcze gorzej.
Przez te wszystkie zawirowania, znaczy gości i pogaduszki z Eweliną, nie miałam nawet czasu napisać notki. No ale Ewelina wróciła do swojego nowego domciu, goście wczoraj pojechali do swojej siedziby, czyli do Wrocławia a ja mam kilka godzin wytchnienia. Kilka godzin, bo zapowiedzieli się z wizytą Wojtek, Aśka, Aneta i Karina. Wojtek wrócił już na stałe z Irlandii, to chętnie sobie z nim pogadam. Aśka nie wiem po co, a Aneta i Karina chcą u mnie pobyć kilka dni i przyjeżdżają uzgodnić szczegóły. Szczerze mówiąc, to lubię taki zamęt, bo nie mam kiedy oddawać się ulubionemu lenistwu, ale z drugiej strony, to z natury jestem powolna, jak żółw, więc wolałabym mieć czas do wytchnienia i namysłu. No i - co najważniejsze - do poprania i posprzątania po poprzednich gościach. A jeszcze ważniejsze od najważniejszego jest to, że - przynajmniej czasami - chciałabym mieć decydujące zdanie w swoich sprawach i wszystkich sprawach dotyczących mnie. W końcu to jest moje życie i ja chcę decydować, jak chcę je przeżyć ...