Komentarze: 6
Rozmowa z dyrektorem zaczęła się nietypowo, bo zapytał:
- a ile ty masz lat?
Miałam wyczucie, żeby ucharakteryzować się na niedojrzałą nastolatkę. Moja odpowiedź:
- 21 jeszcze, bo w październiku już kończę 22
wprawiła go w małe osłupienie. Ale posłusznie przeszedł na pani i zdjął z ust ten dziwaczny uśmieszek. I okazało się, że jest równym facetem. A w momencie, kiedy dopytał, że moje imprezy nie będą go kosztowały ani grosza, zaproponował mi stałą pracę. Odpowiedziałam, jak wszystkim, że nie lubię wiązać się i pracuję tylko na umowy zlecenia lub umowy o dzieło. I na tym stanęło.
Spotkanie robaczków z ojcem doszło do skutku, bo ojciec przyjechał, wprawdzie był pod wpływem, ale był. Dzieci wyraźnie wyczuły od ojca wódkę. Naopowiadał dzieciom, że nie ma pracy i że spalił mu się dom i zgłosił w gminie, żeby mu dali jakiś inny w zamian. Niestety, tata bardzo spieszył się i był u dzieci niewiele ponad pół godzinki. Może nie wypił wszystkiej wódki i spieszył się, żeby mu nie zabrakło? Bo okazało się, że ma tu brata i bratową, o czym nawet dzieci nie wiedziały. Do domu dziecka nie był wpuszczany, jak przyjechał pod wpływem, ale panie z pogotowia udawały, że nie wiedzą, co jest grane i zmusiły go nawet do zapewnienia, że przyjedzie z wizytą za 3 tygodnie.
W sobotę wróciłam do pracy na umówione przez dyrektora spotkanie z wolontariuszami. Fajni ludzie i na dodatek skład damsko - męski, ale jak znam życie, to z dziewczyn niewiele pozostanie na stałe, o ile w ogóle któraś pozostanie. Z facetów nie ma żadnego, na którym można by zawiesić oko.
Do komputera w domciu usiadłam na chwilę po północy i ściągnęłam pocztę. Niestety, oczekiwanego maila nie było. Była za to wymówka od Marka. W czasie mojej nieobecności zajrzał w moje obrazy i nie spodobały mu się dwie moje fotki, na których jestem z tym kimś, o którym pisałam, że mogłabym zakochać się w nim.
- rety, nie bądź taki, chciał mieć ze mną zdjęcie, to zgodziłam się
- ale czemu położyłaś mu rękę na ramieniu i przytulacie się głowami?
- bo to tylko do zdjęcia, żeby mógł chwalić się przed znajomymi, tak powiedział
- wystarczyło by jedno a nie zaraz dwa, i czemu nie zapytał mnie o zgodę?
- chciał, ale byłeś poza zasięgiem, pewnie zaszyłeś się gdzieś na górze z jakąś cizią
- i to była zemsta?
- nie, zemszczę się innym razem
- wolę nie myśleć, jak
Pomału, ale konsekwentnie, nasz związek nabiera rumieńców. Z rozpaczy zjadłam 6 gołąbków, które Marek zrobił specjalnie na mój powrót. Nie, nie na raz, w dwóch ratach.