Komentarze: 0
Jeden z komentarzy pod notką "dałam d..." :
zdrada moge sie założyć ,ze nie mówisz prawdy | |
krytykantka |
Kiedy go przeczytałam wróciłam myślą do tej fatalnej chwili, kiedy to się stało ...
no bo fakt faktem, ale stało się coś nieprawdopodobnego, czego sama nie rozumiałam i nie potrafiłam wytłumaczyć. Już potrafię. Obudziłam się dzisiaj o 7 rano, w domciu cichutko, wszyscy śpią, więc zaczęłam zastanawiać się nad ostatnimi wydarzeniami. Pokojarzyłam pewne charakterystyczne zdarzenia i zrozumiałam, że ja po prostu jestem już wolna. Całkowicie wolna. Znaczy moje serce też jest już wolne. Miłość tak, jak sama przyszła, tak i sama odeszła. Najwyższy czas, bo męczyła mnie ponad 2 lata, nawet prawie 3 a dokładnie, to 2,5. Kiedy to zrozumiałam, aż siadłam ze zdziwienia. Mam wolne serce, co bardzo mnie cieszy. Mogę się zakochać, co trochę mnie smuci, bo wspomnienia mojej prawdziwej miłości, a dokładniej mówiąc jej finału, nie są optymistyczne.
Byłam wczoraj z aniołeczkami na zakupach i w drodze powrotnej spotkaliśmy Marka. Zapytał ich, czy chcą, żeby do nas powrócił, a Zuzka na to z dziecięcą szczerością powiada mu, że nie, bo jak go nie ma, to możemy chociaż kupować, co chcemy. Nie odezwałam się, ale doszłam do wniosku, że skoro nawet dziecko to tak samo odczuwa, to oznacza, że jednak nie jestem przeczulona i moje zarzuty nie były besensowne.
We wtorek przyjeżdża na tydzień Arek ze Szkocji a w piątek ja powracam do Warszawki. Przyjeżdżać będę tylko na weekendy, bo uzgodniłam ze Zbyszkiem, że w soboty pracuję dla niego. Nie mogę już doczekać się powrotu do mojego nowego Mężczyzny, bardzo mi go brakuje ...
mam nadzieję, że jest bardziej odpowiedzialny ode mnie i nie narobił takich głupstw, jak ja, ale pytać na wszelki wypadek nie będę, bo okazuje się, że zasada "żadnych pytań" jest najsłuszniejszą ze wszystkich zasad, jakie znam.