Komentarze: 8
I wyszło mi, że lepszy wróbel w garści, niż skowronek na dachu. No bo tak. Po co zmieniać partnera, jak nie mam gwarancji, że w tym drugim zakocham się. W założeniu zmienię, jak zakocham się. Nie zakochałam się, bo nie dostałam takiej szansy. W miłość od pierwszego wejrzenia nie wierzę, bo takiej nie ma. Owszem, znamy się już jakiś czas, ale trudno byłoby zakochać się w nim tylko dlatego, że mamy dwa wspólne zdjęcia, napisał dla mnie wiersz czy pocałował mnie. Stanowczo za szybko przeszedł do pocałunków. Teraz pozostał już tylko sex i pewnie do tego dąży. Ale udany sex już mam. Z nim może być tylko inny. Ale nie szukam innego. Z tego, który mam, zadowolona na maxa jestem. Prawdopodobnie nie mam racji, ale całować się chciałam z ukochaną osobą, nie mówiąc już o sexie. W rezultacie wyjdzie, że w jakim celu jestem z Markiem? No bo jeżeli jestem z nim tak, jak mówiłam, z rozsądku, to znaczy, że co? Zostawię Marka i wezmę z rozsądku drugiego? Czyli z Markiem byłam z głupoty. PARANOJA ...