Inaczej mówiąc "głupota ludzka nie zna granic".
Ogólnie, to ludzi można podzielić na wiele kategorii w zależności od tego, co akurat rozpatrujemy. Jeżeli - przykładowo - miłość, to ja dzielę ludzi na dwie kategorie:
I - tych, którzy mówią, że kochają
II -tych, którzy kochają.
I - paradoxalnie - ci, którzy mówią, że kochają, mają większe wzięcie. Może dlatego, że jest ich większość ... a może dlatego, że mówią to często? W końcu, co to kosztuje powtarzać nawet kilka razy dziennie "kocham cię". Zdarzy się, że taki delikwent zdenerwuje się, więc naubliża, zmiesza z błotem, pobije lub co tam mu innego akurat do głowy przyjdzie, ale jak mu przejdzie, to zapewni, że to tylko z nerwów i tak nie myśli w rzeczywistości, ale przecież kocha ... i otrzymuje przebaczenie.
Natomiast ci, którzy naprawdę kochają, powiedzą to raz i uważają, że wystarczy, bo potem, to już nadchodzi czas, żeby udowodnić swoją miłość czynami. Zdarza się też taki delikwent, który w ogóle nie powie, że kocha, bo wyznaje zasadę "moje czyny świadczą o mnie". I to są ci najbardziej cenni i wielcy, a powszechnie wiadomo, że wielcy uznawani za wielkich są dopiero po śmierci, więc ... za życia zwani są co najwyżej idiotami. No bo jak można inaczej nazwać dziewczynę, którą Ukochany okłamuje niemal non stop a ona non stop mu przebacza? Tylko idiotką ... chyba, że ma się nieco czarnego humoru, więc z idiotki robi się słodką_idiotkę.
I tak właśnie, i z tego właśnie powodu, 2 lata temu nazwałam sama siebie słodką_idiotką wchodząc na pewne forum dyskusyjne, na którym wiedziałam, że spotkam tego, kogo spotkałam. Nota bene w niedługi czas potem założyłam też sobie bloga o tej samej nazwie. A już duuużo, duuużo później doszłam do wniosku, że "słodka_idiotka to_nie_ja" i rozpoczęłam rozdzielanie swoich zapisków między te 2 blogi.
Żeby nie przeciągać w nieskończoność tej notki, to w skrócie powiem, że byłam słodką_idiotką do pewnego momentu. I owszem, można powiedzieć, że trzeba być słodką_idiotką, żeby w wieku 20 lat zgodzić się na wzięcie na wychowanie z domu dziecka trójki dzieciaczków mimo, że było się uprzedzanym o tym, jaki jest najstarszy chłopak. I można powiedzieć, że trzeba być słodką_idiotką nie wierząc w te opowiadania. Ale przy okazji można się też dowartościować widząc, jak nabiera on każdego, bez względu na wiek i wykształcenie. Każdego, opócz mnie i tych, którzy poznali go z tej samej strony, co ja.
Ja już dmucham na przysłowiowe zimne. Zbuntował robaczki, nastraszył pobiciem i potwierdzili kuratorce społecznej, że ich bijemy. Po powrocie ze szpitala buntował Jasia, żeby z nim uciekł z naszego domu a Zuzkę, że ja jej nie kocham. Na szczęście robaczki boją się domu dziecka, jak ognia i wszystko mi powtórzyły. Jasiowi naopowiadał, że w domu dziecka będą tylko króciutko i potem pójdą do innej rodziny, więc doradziłam Jasiowi, żeby powiedział mu, że jak znajdzie się inna rodzina, to wtedy zadecyduje, w której woli być. A Zuzce doradziłam, żeby mu powiedziała, że ja daję pieniążki i kupuję wszystko, co potrzebuje tylko temu, kogo kocham. Owszem, nawet pytałam go, w jakim celu buntuje robaczki przeciwko nam, skoro twierdzi, że ich nienawidzi, ale nie odpowiedział, tylko uśmiechnął się tym swoim wrednym uśmiechem.