Najnowsze wpisy, strona 19


cze 11 2006 hmmm ...
Komentarze: 1
Bardzo dziwna sytuacja. Mam takie podskórne wrażenie, że robaczki jednak zostaną z nami. Nie wiem, skąd ono bierze się, ani dlaczego, ale jednak nie mogę uwierzyć, że ktoś je zabierze, czy też każą nam je oddać. 
Jutro idę do fryzjera. Nie wiem jeszcze, na co zdecyduję się, jeden kolor, pasemka czy balejage, ale organicznie wprost pragnę jakiejś zmiany w swoim wyglądzie. Kazałabym najchętniej maznąć się na rudo, ale Marek zaprotestował, bo nie lubi rudych. 
A we wtorek jadę z robaczkami do szpitala. Oni odwiedzą brata a ja porozmawiam o nim z lekarzem. A że lekarzowi podobam się - poznałam, bo traktuje mnie tak delikatnie, jakbym była ze szkła - więc najpierw zmienię kolor włosów.
W sumie, to mam trochę przerąbane. Wczoraj i dzisiaj praktycznie siedziałam w domciu, bo czekałam na bardzo ważny telefon. Na dodatek nie doczekałam się.
Ale na pocieszenie przyszła Majka i pogadałyśmy trochę o Bieszczadach. Stwierdziła, że jak już co, to wolałaby Kanadę, ale na pocieszenie dodała, że cała nasza paczka w komplecie postawiła na to, że jak zabiorą mi dzieciaki, to ucieknę w Bieszczady i oni w dalszym ciągu potwierdzają akces w tym przedsięwzięciu ze świetlicą. A więc ... przysłowiowy kamień z serca mi spadł.
to_nie_ja : :
cze 10 2006 poetka?
Komentarze: 0
Dostałam zaproszenie do udziału w młodzieżowym forum poetyckim i nie wiem doprawdy, co o tym sądzić i jak zareagować. Nigdy nie chciałam być poetką ani nawet nigdy nie próbowałam pisać wierszy. Fakt, raz popełniłam ten błąd, ale to tylko w imię dobra dziecka. Było to w ubiegłym roku szkolnym, jak Zuzka miała napisać do szkoły wierszyk o zimie a Jasiu o rodzinie. Zuzce pomagał Marek i spłodzili razem dwu zwrotkowy wierszyk. Ja pomagałam Jasiowi i - jako, że zawsze muszę być lepsza - napisałam mu pięcio zwrotkowy wierszyk. Rymowany, żeby nie było wątpliwości. No i w tym roku szkolnym ukazał się tomik i okazało się, że Zuzki i Marka wierszyk nie doczekał się wydania drukiem, natomiast mój i Jasia, a i owszem, znalazł się w tomiku. Ale raczej wątpię, żeby ktoś widział go na moim blogu i z tego powodu dostałam zaproszenie, bo pisałam go na poziomie trzeciej klasy szkoły podstawowej, żeby nauczycielka uwierzyła, że jest to dzieło przede wszystkim Jasia. Pozostaje więc jedynie druga ewentualność, a mianowicie, że ktoś gdzieś w necie zobaczył moje skróty myślowe i wziął je za wiersze, co - niestety - czasami miewa miejsce. Tym bardziej, że dla żartu kilkakrotnie zamieściłam je w dziale poetyckim i udało mi się nawet wzbudzić nimi sporą sensację. A może po prostu grafomania weszła w modę? Byłabym wtedy płodną poetką. A tak w ogóle, to spróbowałam swoich sił również w metaforze. Jednak na wszelki wypadek, zanim napisałam pewną informację metaforą, najpierw - jako zmyłki - użyłam kłamstwa. A to wszystko dotyczyło informacji, gdzie wyjeżdżamy. Gdyby nie to kłamstwo, to ktoś, z kim w czasie rozmowy na gg zachowałam się bardzo dziwnie, skojarzyłby bezbłędnie, gdzie jedziemy. A tego nie chcę za żadną cenę, bo istnieje możliwość, że wrócimy tam jeszcze i zamieszkamy na stałe.
to_nie_ja : :
cze 09 2006 jestem
Komentarze: 3
Zupełnie niechcący, ale jestem. Na wezwanie kuratorki dzieci. Już długo nie nacieszę się nimi. Wstępnie sąd zadecydował o zabraniu od nas całej trójki dzieciaczków. I wycofał swoją zgodę na przebywanie dzieci poza miejscem ich zameldowania. Kilkakrotnie już łzy same stanęły mi w oczach na samą myśl o tym, że pozostaniemy z Markiem sami. Wprawdzie Marek próbuje rozładować sytuację żartami w stylu "przecież nie będziesz nudziła się, na pewno znajdziesz sobie jakieś inne zajęcie, a ja też nie będę nudził się, bo będę zajmował się tobą" ale działają one tylko chwilowo. Cóż ... to wszystko sprawia, że zmieniam się coraz bardziej. Zero alkoholu, zero kawy, zero herbaty i niemal zero uśmiechu. Na dodatek wróciły moje marzenia o przeniesieniu się w Bieszczady. O świetlicy też. To marzenia z przed dwóch lat. Kupić jakiś budynek po byłej szkole, zamieszkać w nim i założyć świetlicę dla dzieci, do której wstęp miałoby każde dziecko. Komputery, telewizory, płyty CD, DVD, książki, gry, bloki rysunkowe, kredki, farbki, glina, itd. itp. Wszystko, co przyciągnie dzieci w różnym wieku. Żeby nie nudziły się. I miały gdzie pobawić się. Mile spędzić czas. Uzyskać pomoc w odrabianiu lekcji i nauce. Wtedy nie wyszło ... może tym razem wyjdzie?
to_nie_ja : :
maj 28 2006 i znów ...
Komentarze: 4
Czuję się tak, jakbym była zakochana. Nie, nie jestem zakochana. Tylko czuję się tak, jakbym była. Dokładnie tak czułam się, jak byłam zakochana.
 
I znowu znikam ... będę około końca czerwca.
 
Do miłego ...
to_nie_ja : :
maj 27 2006 Marek
Komentarze: 3
Pokpiwa sobie ze mnie, że Bóg wiedział, co robi, dając mi pieniądze, bo mnie, to ani żywić, ani ubierać żaden facet by nie podjął się, a tym bardziej spełniać moje życzenia. Qrcze ... zupełnie, jakby coś z tych rzeczy robił. A przecież nawet, jak byliśmy w anglojęzycznym kraju, to musiałam udowodnić, że nie jestem taka głupia, na jaką wyglądam i z zerową niemal znajomością języka sama sobie i za swoje pieniążki kupiłam oryginalne opium. Po prostu wiem, że jak chce się coś kupić, to i język niepotrzebny, wystarczy pokazać pieniążki, a sprzedawca zrobi wszystko, co można i czego nie można, żeby je zostawić właśnie u niego. Marek nie poszedł ze mną, bo mu nie wypada, żebym przy nim kupowała coś sobie sama a sam nie wyda tyla grosza, jak mówi, na coś, co można kupić taniej. Bo dla niego perfum, to perfum, jakość zapachu nie ma znaczenia, byle pachniał. W takich chwilach przypomina mi się rada pewnej polskiej aktorki, jak pozbyć się natrętnego wielbiciela. Cytuję ...
 
"Metoda stuprocentowo skuteczna: najpierw twardo żądać spełnienia najbardziej szalonych kaprysów i na końcu powiedzieć: jaki ty jesteś zabawny. Nic tak nie boli mężczyzny, jak odarcie go z roli macho. Czy macho może być zabawny?"
 
W stosunku do Marka byłoby niemożliwością wypróbowanie tej metody. Uciekł by natychmiast po usłyszeniu pierwszego kaprysu, nawet zupełnie nie szalonego. Chyba, że byłby to sex. Ten kaprys spełnia zawsze i z wielką ochotą. Jak choćby dzisiaj. Od rana bolała mnie głowa, a ponieważ do robaczków przyszła koleżanka i zabrała je do siebie, więc powiedziałam Markowi, że skoro chata wolna, to może pokochamy się, bo podobno sex pomaga na ból głowy. I faktycznie pomógł, ból znikł, jak ręką odjął, czym Marka wprawiłam w zdumienie. Powiedział, że damska część społeczeństwa raczej unika sexu, jak boli je głowa. No to ja zdumiałam się jeszcze bardziej i stwierdziłam, że bardziej wygląda mi to na wymówkę, bo powszechnie wiadomo, że przyjemności zabijają wszelki ból, nie tylko głowy. Tak samo twierdzą wszystkie moje przyjaciółki.
 
Jestem jeszcze tylko jutro. W poniedziałek odlot.
to_nie_ja : :