Archiwum lipiec 2006, strona 1


lip 25 2006 fajnie jest
Komentarze: 5
Ale tylko wtedy, jak najstarszy chłopak wychodzi z domciu. Nie mogę przyzwyczaić się do tych jego codziennych awantur. I wygląda na to, że jestem niereformowalna i nie przyzwyczaję się już nigdy. Najgorsze, że przy okazji mówi bardzo przykre rzeczy, na dodatek wyzywa, kogo się da i kogo się nie da, też. Dziś po obiedzie np. nazwał mnie złodziejką. I konia z rzędem temu, kto potrafi połączyć temat naszej wymiany zdań ze złodziejstwem. Bo rozmawialiśmy o jego powrotach do domciu. Grzecznie zwróciłam mu uwagę, że granicą jego pobytu poza domem są lampy uliczne, po zapaleniu się których zobowiązany jest powrócić do domciu. W odpowiedzi usłyszałam wiele przykrych słów i m.in., że jestem złodziejką. Moje pytanie "co ukradłam?" zignorował całkowicie, dołożył natomiast kilkanaście innych przykrych słów typu "nienormalny dom, głupia Alicja" a nowością jest, że zaczął nazywać mnie i Marka rodzicami. Marek twierdzi, że brakuje mu "męskiej ręki" ale on nie nadaje się do bicia dzieci, więc powinnam ja mu porządnie przylać. Tak, jakbym wyglądała na sadystkę. Musiałabym chyba stracić panowanie nad sobą, co raczej mi się nie zdarza, a przynajmniej nie w tym kontexcie. Wieczorkiem najstarszy chłopak, jakby nigdy nic zapytał, czy mogłabym z nim pójść jutro do fryzjera, bo chce ściąć włosy. Niby potwierdziłam, ale jutro dam mu pieniążki i niech sam idzie. Ma w końcu już skończone 14 lat.
 
A Zuzka dostała odpowiedź od tego pięcioletniego chłopaczka, którego poznała w Gdańsku, co więcej, to jego mama, która ponoć pisała to, co on jej dyktował, dwukrotnie napisała, że on ją kocha i nazwał ją swoją piękną myszką. Wszystko to świadczy dobitnie, że chyba jestem faktycznie cofnięta w rozwoju. MASAKRA!
 
to_nie_ja : :
lip 24 2006 idealny ideał ...?
Komentarze: 4
Tego jeszcze nie przeżyłam nigdy. Weszłam do mojego banku i dosłownie oniemiałam. W kolejce stał mój idealny ideał ... taki wymarzony. Włosy, nie dość, że ciemne, to jeszcze długie do pasa a nawet ciut dalej. Pełny zarost na twarzy, znaczy bródka i wąsik a na dodatek okulary. Wzrost tak z 15 cm więcej, niż ja i bardzo szczupły, co gwarantuje, że nie będzie nawet próbował mnie nosić na rękach, jakbym była lalką. Kiedy odchodził od kasy oceniłam go na 2 - 3 lata starszego ode mnie. Niestety ... nawet na mnie nie spojrzał ... nie dał mi nawet szansy uśmiechnąć się do niego pięknie. Jak znam życie, to w samochodzie czekała na niego piękna dziewczyna.
 
occama ...
i tu masz rację, jestem zakochana i nie potrafię odkochać się., niestety. Określenie metafora odnosiło się do sytuacji, kiedy mój Ukochany mnie porzucił.
 
hunted_by_a_freak ...
trudne pytanko, ale jednak myślę, że podświadomie wierzę w symbolikę snów, ale w takiej właśnie metaforycznej formie.
 
zielone.okulary ...
no w sumie, to moje również, niestety.
 
padaPada ...
no tak, skoro sen, to sprawa podświadomości ... jasne, jak słońce, chociaż wcześniej nigdy nad tym nie zastanawiałam się.
 
to_nie_ja : :
lip 23 2006 metafora ...?
Komentarze: 5
Przyjechałam do niego do wojska. Pięknie wyglądał w mundurze. Ucieszył się bardzo. Rozmawialiśmy, ściskaliśmy i przytulaliśmy się a na koniec pocałowaliśmy się czule w usta. Przy pożegnaniu prosił, żebym przyjechała za tydzień. Przyjechałam, ale zaraz po przyjeździe wyczułam, że coś się stało. Nie przyszedł mnie powitać. Stał w oddali i przyglądał się, jak opędzałam się od różnych takich, którym wydawało się, że jestem dziewczyną do podrywki. Rozczarowana, smutna i zapłakana wracałam do domciu ...
a po przebudzeniu zastanawiałam się dłuższą chwilę, co mi ten sen przypomina.
 
Czyżbym posiadła trudną sztukę metaforycznego wyrażania siebie i to nawet przez sen?
to_nie_ja : :
lip 22 2006 Tomek
Komentarze: 2
Jest jednym z tych facetów, co z powodzeniem mogliby zastąpić mi Marka, a nawet więcej, bo gotowa byłabym zakochać się w każdym z nich z osobna. Ustawiłabym go tak między Bartkiem a Wojtkiem, ale bliżej Wojtka, bo jest w nim więcej męskości a wcale tej delikatności artysty. Od początku atakował Marka i nawet sam przyznał się, że jest zazdrosny. Za każdym razem mówiłam mu, że Marek jest moim Mężczyzną, a więc ma w sobie to, co nie podlega krytyce. Za każdym razem wycofywał się ze swoich oskarżeń mówiąc, że mówił nie pod adresem Marka a tylko tak ogólnie. Wszystko więc wskazywało na to, że facet ma klasę. Już jakiś czas temu kombinowaliśmy coś ze sobą, co potem w dziwny sposób rozpadło się, ale rozeszliśmy się z klasą, znaczy bez żadnych takich, powiedziałabym nawet, że po przyjacielsku. Więc jak teraz zaczął już bardzo wyraźne zaloty, to nawet ucieszyłam się. Po prostu ciągle marzę o kochanym mężczyźnie przy swoim boku. No i takim, który bez dwóch zdań kochałby mnie również. Dlatego żałuję, że tym razem znów nam nie wyszło. Bo nie wyszło. Ja nie odzywam się, ale Tomek też milczy. Postanowiłam, że jak on nie odezwie się, to ja też będę milczeć, bo upewnię się, że rozmyślnie nazwał mojego Mężczyznę moim bzykaczem. I nie usprawiedliwia go nawet jego zazdrość ...
 
to_nie_ja : :
lip 21 2006 MEXYK!
Komentarze: 2
Wniosek zaniósł Marek. Zawsze to mężczyzna i łatwiej mu dogadać się z kobietą, niż mi. Rozważaliśmy to, co napisała w komentarzu calaja, ale wyszło nam, że tak, czy siak, to z powrotem już go do nas nie przyjmiemy. Nawet, jeżeli będziemy musieli użyć drasnycznych środków. Poza tym na sprawie w sierpniu sąd na pewno orzeknie zabranie go od nas i będziemy musieli jedynie poczekać na miejsce w domu dziecka, żeby go odwieźć. I na ten właśnie czas trzeba go gdzieś umieścić.
 
Sama też mam nadzieję, że robaczki jednak sąd pozostawi przy nas a jeżeli nie, to poprosimy o możliwość odwiedzania ich, pisania i dzwonienia do nich a także zabierania ich na święta, wakacje i ferie do nas do domciu.
 
Cała trójka była w tej patologicznej pijackiej rodzinie, gdzie panowała przemoc i oboje rodziców a także dziadek i babcia byli alkoholikami. Najstarszy chłopak najwięcej z tego doświadczył i najwięcej sytuacji był świadkiem, więc teraz powiela to, czego nauczył się w domu rodzinnym. Skoro my nie kłócimy się i nie wywołujemy awantur, to on to czyni, bo do tego przywykł. Rozumiem to wszystko, ale to nie znaczy, że godzę się na to, bo ma to być dla niego wzorowa rodzina a nie on ma nas uczyć, jak mamy zachowywać się. Zresztą na pocieszenie wiem, że nawet, jak wszystkie dzieci zabiorą od nas, to i tak dobrze, że mogły u nas być i zobaczyć, że są również inne rodziny, niż ich własna. Że, jak ludzie nie kłócą się i nie piją wódki, to żyją w większym szczęściu. I że bicie nie oznacza kochania. Bo na początku Zuzka pytała mnie, czemu Marek mnie nie bije. A jak w szkole pobił ją kolega z klasy, to zrozumiała z tego, że zakochał się w niej, bo tata też bił mamę i mówił, że dlatego ją bije, bo ją kocha.
 
Zaczęłam pisać pamiętnik z awantur urządzanych przez najstarszego chłopaka ...
 
 
to_nie_ja : :